Archiwum luty 2005


Walentynki
13 lutego 2005, 06:48

Walentyki to czas, ktory zakochani spedzaja razem ja jestem sama ale spedze go na obozie. Nie bede przynudzac tylko umieszcze w tej notce cos pieknego. Wiem ze wiele z was nie przeczyta tej notki do konca ale uwierzcie mi jest to historia bardzo piekna i wzruszajaca.

 

Zamknęła oczy... Zbliżały się wakacje. Nie miała żadnych planów. Żaden obóz- rodzice nie mają kasy, albo po prostu nie chcą, żeby gdzieś wyjechała. Hehehe jeszcze jej się coś stanie, zgwałcą ją albo co. Jej rodzice bardzo się o nią troszczyli. Nigdy nie mogła zostać z nami dłużej na dworze czy na imprezie. Mimo wszystko była naprawdę spoko. Trochę cicha i spokojna, ale można było z nią pogadać, a jak jej czasem odwaliło to i poszaleć, powygłupiać się. Gdy wróciła ze szkoły (koniec roku) rodzice oznajmili jej, że jeśli chce to pojedzie na wieś do ciotki. Była tam jej siostra cioteczna. Dagmara razem z bratem czasem tam jeździła na ferie czy dłuższe przerwy w szkole. Nawet się ucieszyła. Nie będzie chociaż siedzieć w domu i nudzić się jak mops. W tydzień po zakończeniu roku szkolnego pojechała z bratem. Odwoziła ich mama. Na miejscu nie obyło się bez przywitań itp. Takie rodzinne pierdoły. Brat Dagmary, Krzysiek (lat 18) cieszył się, bo będzie mógł pojeździć traktorem itp. On lubił takie wiejskie roboty. No i dobrze, przynamniej nie przeszkadzał dziewczynom. Dagmara i Anka całe dnie spędzały na opalaniu się, gadaniu. Po prostu zajmowały się babskimi sprawami. Anka była o dwa lata młodsza od Dagi (17) ale to im nie przeszkadzało. Umiały się dogadać. Pewnego dnia dom Anki nawiedzili jej koledzy. Anka się ucieszyła, Daga w sumie też, ale nie miała o czym z nimi gadać. Postanowiła, że pójdzie do ogródka i trochę się posmaży na słońcu. Poszła do łazienki przebrać się w dwuczęściowy kostium. Po chwili jednak wróciła do pokoju siostry, żeby ta posmarowała jej plecy olejkiem. W pokoju jednak nie zastała Anki tylko jej kolegów. - Gdzie jest Anka?- spytała - Ania poszła do sadu, babka ją wołała. - A może my Ci możemy pomóc?- spytał chłopak siedzący pod oknem Nawet podobał się Dadze, ale na codzień była dosyć nieśmiała, tylko wśród przyjaciół czuła się pewnie. Szybko jednak postanowiła sobie, że trzeba to zmienić, przecież nie może być szarą myszką przez całe swoje życie. Nie chce zmarnować sobie najlepszych lat swojego życia, musi trochę zaszaleć przynajmniej w te wakacje. Odważyła się. - No, jeśli możesz mi posmarować plecy olejkiem- powiedziała z zadziornym uśmiechem. - Nie tylko plecy mogę Ci posmarować- odezwał się. Oboje się uśmiechnęli. Chłopak podszedł i ponownie się jej przedstawił - Kamil. - Dagmara, tzn. Daga. Chwila ciszy. Przerwał ją inny chłopak siedzący na łóżku. - Będziesz tak stał? Chyba o coś cię prosiła, nie?! - trochę chyba złościła go ta atmosfera. Kamil wziął buteleczką i delikatnie zaczął smarować plecy dziewczyny. Przeszły ją dreszcze. Pierwszy raz ktoś ją w ten sposób dotykał. Poczuła się lepiej, pewniej. Może trochę uwierzyła w siebie? Gdy Kamil skończył uśmiechnęła się do niego i podziękowała. - Jakbyś chciała to byś mogła sama się wysmarować- powiedział. - Jakbym chciała- odpowiedziała wychodząc z pokoju. W drzwiach minęła się z siostrą. Anka jakoś dziwnie się uśmiechnęła i wyszła za Dagą. - Wpadłaś mu w oko. - No coś ty, ja??? -Wiem co mówię, znam Kamila już długo i wiem, kiedy ktoś mu się podoba. - No a nawet gdyby? Chyba mogę zaszaleć?- spytała pewnym głosem. - No pewnie, masz szczęście, że Jarka nie czepiłaś, on jest mój- powiedziała z uśmiechem. - Ok, ok. Rozeszły się. Daga poszła do ogrodu a Anka wróciła do kolegów. Wieczorem, leżąc już w łóżkach. - Gadałam z Kamilem - szepnęła Anka - I co z tego?- odpowiedziała na odczepnego Daga. - Nie interesuje cię, co powiedział?- zdziwiła się. - No dobra mów! - Ok, spytałam się go wprost czy ty się mu podobasz, a on na to, że no całkiem niezła jesteś, mogę Ci to nawet zacytować: „no niezła laska z niej, taka zadziorna, właśnie takie lubię.” - Ja?! Zadziorna, hehe a to dobre- parsknęła śmiechem. - No a co było z tym olejkiem? - Nic nie było, a to, że mi posmarował plecy to nie znaczy chyba, że od razu jestem zadziora, nie?! - No ja tam nie wiem, nie było mnie przy tym, widać tak cię odebrał. Ale to nie koniec, jutro jest dyskoteka. - Hehe w remizie? - Nie no, co ty. I Kamil z Jarkiem chcą nas zabrać. - Nas? - No nas, ciebie i mnie. Super nie?!!! - No może i super a co z ciotką, pozwoli nam? - No i tu jest problem, moja mama nie jest do nich przekonana i dlatego będzie trzeba trochę pokłamać. - To znaczy? - Powiemy, że idziemy z moimi koleżankami a z chłopakami spotkamy się pod klubem, co ty na to? - No ok. Następnego dnia przyjechała cała ekipa Anki. Wszyscy na rowerach. Dziewczyny akurat siedziały przed domkiem i słuchały muzyki. - Witamy szanowne panie!- powiedział Kamil robiąc przy tym głupawy ukłon. - Cześć- odpowiedziały chórem dziewczyny. - No i jak z naszą propozycją? Idziecie? Inni też idą, będzie świetna zabawa - Najpierw musze pogadać z matką- odpowiedziała. - Ok. tylko daj znać wcześniej - Dorze, zadzwonię do ciebie albo do Jarka i powiem, co i jak. Zaczęli rozmawiać. Daga poznała jeszcze parę osób. Wydali jej się całkiem sympatyczni. Nie myliła, bo byli naprawdę wporządku. Coraz bardziej się przekonywała do Kamila. Był dowcipny, po prostu dusza towarzystwa, ale nie to żeby nie umiał być poważy, nie. On był po prostu idealny. W pewnym momencie odszedł bardziej na ubocze, tam gdzie stała Daga. Zagadał do niej. Rozmawiało całkiem nieźle. Umieli się dogadać, mieli jakąś rzecz wspólną, ale Daga jeszcze nie wiedziała, jaką. Przez te kilka minut dowiedzieli się o sobie prawie wszystkiego. Ich rozmowa była płynna, nie było tej irytującej ciszy, co chwile. Ustawili się na wieczór. Ciężka rozmowa z ciotka była już za dziewczynami. Pozwoliła im iść. Cieszyły się jak małe dzieci, które dostaną paczkę cukierków. Daga cieszyła się chyba bardziej niż Anka, była pewna, że ta noc będzie najlepszym przeżyciem w jej nudnym życiu. Spotkali się o 21. Anka od razu zaczęła się całować z Jarkiem. Daga poczuła się niezręcznie, Kamil też nie bardzo wiedział, co ma zrobić. Żartem zakończył te ich obmacywanki. Gdy byli na miejscu zamówili piwo. Kamil był już pełnoletni, a Jarek był w wieku, Dagmary. Byli tam też inni znajomi Anki. Wszyscy świetnie się bawili. Nawet Daga, zawsze skryta, cicha zaczęła szaleć na parkiecie. Świetnie tańczyła. Po jakimś czasie Kamil poprosił ją, żeby z nim wyszła na chwile na powietrze. Bez wahania rzuciła się za nim w tłum, przedzierając się do drzwi. Stanęli z boku, tak, aby nie rzucać się w oczy. Kamil zbliżył się do niej i znienacka pocałował. Przygotowany był na to, że Daga zaraz albo ucieknie albo przyłoży mu w policzek. Nic takiego się jednak nie stało. Spojrzała na niego takim niewinnym wzrokiem. Jak mała dziewczynka. Patrzyli tak na siebie przez chwilę. Daga zbliżyła się do niego i zaczęli się całować. Daga poczuła, co to naprawdę jest namiętność. Miała już kiedyś chłopaka, ale to, co było z nim nie można było porównywać do tego, co czuła z Kamilem. Czuła się tak bezpiecznie. Wtuliła się w niego. Stali tak dosyć długo, gdy postanowili wrócić do środka. Reszta nocy minęła im bardzo szybko. Następny dzień dziewczyny przespały. Były zmęczone i bardzo szczęśliwe. Wieczorem przyjechali chłopcy. Anka z Jarkiem siedli w pokoju wtuleni w siebie. Kamil zabrał Dagę na spacer. Szli polnymi ścieżkami. Byli szczęśliwi. Dagmara po raz pierwszy była szczęśliwa, tak naprawdę szczęśliwa. Usiedli na środku łąki. Rozmawiali o życiu, o nich. W pewnym momencie Daga zauważyła spadającą gwiazdę, obydwoje położyli się, wtuleni w siebie obserwowali niebo. Kamil pocałował ją w czoło, tylko po to żeby wiedziała, że jest przy niej, że jej nie opuści. Zaczęli się całować. Kamil zaczął rozpinać Dadze bluzę a potem sam zdjął koszulkę. Dziewczyna nie wiedziała, co ma robić czy przerwać to, czy dać się ponieść namiętności. Wybrała to drugie. Była zakochana, szczęśliwa i pragnęła tego jak jeszcze nigdy niczego. Leżeli na wpół nadzy pośród zielonych traw i pachnących kwiatów. Kamil delikatnie dotykał palcami jaj ciała. Powoli zdejmował jej stanik, potem zaczął lizać jej ciało schodząc coraz niżej, niżej aż doszedł do majtek. Zsunął je powoli nie przestając dotykać językiem jej ciała. Daga była podniecona, Kamil zresztą też. Zaczęła jęczeć z rozkoszy, gdy zaczął ją całować, gdy docierał do każdego zakamarka jej ciała. W końcu wszedł w nią. Jęknęła z bólu. Coś w niej pękło. Gdy było już po wszystkim czuła się świetnie, wiedziała, że kocha Kamila i chce z nim być już zawsze. Było już dosyć późno, gdy wróciła, Anka zagadała ciotkę i jakoś się Dadze upiekło. Anka się domyśliła, co się stało, upewniła się, gdy zobaczyła czerwoną plamę na bluzie Dagi. Chciała jakoś o tym z siostrą pogadać, ale nie umiała zacząć rozmowy. Rano Daga skarżyła się na ból brzucha. - Ja wiem, dlaczego cię boli- zagadała Anka, gdy leżały na kocu w ogródku. - No, dlaczego?!- spytała niechętnie Daga. - Wczoraj z Kamilem to było coś więcej niż spacer, prawda? - Yhy- uśmiechnęła się - No to, na co czekasz? Opowiadaj! - Co ja ci mam opowiadać? Kamil jest cudowny i nie żałuje tego, co się stało, ale jeśli ty piśniesz komuś słowo, nawet Jarkowi, to cię zatłukę!!! - warknęła - No, co ty, pewnie, że nie powiem, będę milczeć jak grób! - Dzięki - Za co? - Za to, że poznałaś mnie z nim, i wogóle za to, że jesteś i że mogłam tu przyjechać, dzięki!- siostry się przytuliły. Gadały jeszcze pół dnia o tym i o tamtym, o różnych rzeczach. Powoli zbliżał się dzień wyjazdu, Daga musiała wracać do domu. Im bliżej tego dnia, tym ona częściej płakała. Nie chciała wyjechać, ale nie mogła przecież też zostać. Te wakacje były dla niej szczególne. Dziękowała Bogu za to, że mogła tam przyjechać. Przyszedł też dzień pożegnania z Kamilem. Długo siedzieli trzymając się za ręce i nic nie mówiąc. Wiedzieli, że tak musi być i że nic na to nie poradzą. Oni naprawdę się kochali, hmmm, ale czym jest miłość? Umówili się, że rozstaną się, bez żadnych zobowiązań, żeby potem się nie ranić. Dzień wyjazdu przyszedł szybciej, niż by się wydawało. Znowu uściski, pocałunki i to ostatnie spojrzenie. Daga długo spoglądała w piwne oczy Kamila, pożegnali się, uściskali się i obiecali napisać. Daga całą drogę przesiedziała z nosem przyklejonym do szyby, patrzyła na mijający krajobraz. Już tęskniła. Minął miesiąc. Dostała list od Kamila, oczywiście odpisała. To trwało jakieś 3 miesiące. Potem Daga dostała list od Anki. Trochę ją to zdziwiło, bo nigdy Anka do niej nie pisała. Siadła w pokoju, otworzyła kopertę. Były tam dwie kartki. Daga przeczytała jedną, zaczęła płakać. Nie mogła się uspokoić, wciąż pytała, dlaczego? Potem wzięła drugą kartkę: Kochana! Jeśli czytasz ten list to znaczy, że już jest po wszystkim. Chcę tylko żebyś wiedziała, że cię kocham i to bardzo, tęsknię i czekam na ciebie tu, gdzie teraz jestem. Mam nadzieję, że długo nie będę musiał czekać, bo już zbyt długo czekałem i to mnie wykończyło. Kocham Cię, Kamil. Kamil popełnił samobójstwo, nie mógł dłużej czekać na spotkanie z Dagmarą, tak mocno ją kochał. Daga też go kochała i też tęskniła. Była sama w domu. Poszła do kuchni. Z szafki wyjęła ostry nóż. Bała się, bała się bólu. Wróciła do pokoju, położyła się na łóżku. Ostrzem noża przejechała po wewnętrznych stronach nadgarstków. Poczuła ból, zrobiło się jej zimno. Zamknęła oczy...

To wszystko. Ci ktorzy przeczytali to do konca powinni wiedziec dlaczego to pisze. Mlosc jest piekna  ale w tym przypadu rowniez bardzo okrutna...

Brak pomysłu na tytuł :)
05 lutego 2005, 13:10

Nowy szablon i niwa notecka... O boze dzisiaj znowu byly zajecia sportowe i jak gralismy w siatke to taki jeden koles

jak odbil pilke to myslalam ze mnie zabije... bez kitu. A potem jade do jakiegos sklepu i nie wiem po co, do jakiego.:)

A tak wracaja to szablon mi sie naprawde podoba i dosyc dlugo szukalam takiego fajnego jeste cool... NIe wiem co

pisac i w ogle nic mi sie dzissiaj nie chce mam nadzieje ze to sie szybko zmieni bo niedlugo oboz i dobrze by bylo miec

dobry nastroj na ferie.... A tak na marginesie to  nie pale juz 1 miesiac i 1 tydzien dokladnie dzisiaj mija :] sexi papa

koncze

PS: Jeszcze tylko 7 dni (niech sie wam nie kojarzy z filmem "The Ring":) papa

Taka fajna piosenka
01 lutego 2005, 17:18

 


 

Nie znam już takich słów, aby móc być z tobą znów,
Nie chcę już wierzyć w cud, bo wiem, że szkoda czasu
Mówią mi: nie trać sił, bo z tego już nie będzie nic,
bo z tego już nie będzie nic, nie będzie nic już więcej...
Uczucia zagubiłem, utraciłem to, co piękne
Może na szczęście nigdy nie było wieczne
Nigdy nie będę już śnić o tym, by ponaprawiać błędy
Nie będę szukać chwil - tych, które odeszły
Teraz wiem, że nigdy się nie złamię już więcej
Smutek to szczęście, gdy z kamienia mam serce
Nagle zawiodła pamięć, zgubiłem gdzieś wspomnienia
Miłość to piękne uczucie - zwłaszcza gdy jej nie ma
Od teraz muszę iść, muszę żyć bez uczuć dalej
To, co jest popiołem kiedyś było żarem i niech to już tak zostanie
Niech to już zostanie, bo tak lepiej
Mam już święty spokój, wolę żyć bez Ciebie
Teraz telefon milczy, skasowane wiadomości
Nie uwierzę już nigdy nawet szczerej miłości
Jestem sam i tylko jedna myśl porusza
- jak zaufać teraz komuś, skoro anioł mnie oszukał?

 Nie znam już takich słów, aby móc być z tobą znów,
Nie chcę już wierzyć w cud, bo wiem, że szkoda czasu
Mówią mi: nie trać sił, bo z tego już nie będzie nic,
bo z tego już nie będzie nic, nie będzie nic już więcej...

Stoję samotnie pośród tłumu, zostałem z niczym, bez uczuć
Jak coś poczuć, gdy serce milczy?
Dziś widziałem zbyt wiele, o jeden obraz za dużo
Dla Ciebie nie mam już miejsca, gdy marzenia się kruszą
Wiesz, stoję sam między szeptem a ciszą
Wiesz jak to jest gdy się myśli kołyszą w głowie, która nie chce już tego, co było
Jesteś nie wywołaną kliszą dla mnie, jesteś ciszą, która usypia mnie, gdy próbuję powstać, męczy mnie, zabija, gdy nie zamierzam poddać się
Stoisz obok, ale jakby Cię nie było,
zapomniałem o tobie, nawet jeśli byłaś słodką chwilą
Stoję sam, tak bez uczuć, wiesz
Które zgasiłem właśnie, ugasiłam wszystkie je
Może łatwiej będzie po prostu nie rozmawiać,
zamykam rozdział ten, z mego życia spadaj...

 Nie znam już takich słów, aby móc być z tobą znów,
Nie chcę już wierzyć w cud, bo wiem, że szkoda czasu
Mówią mi: nie trać sił, bo z tego już nie będzie nic,
bo z tego już nie będzie nic, nie będzie nic już więcej... /x2

Tak, nie będzie nic już więcej, wiesz?

 

Uwielbiam tą piosenkę... jeste taka... taka fajna.
Ostatnio u nas w szkole były zawody w siatkę....:] dziekwczyny wygrały i jadą na WOM za to p. Węgrzyniak nie daje nam traz spokoju na siatkówce:/ no cóż.A jutro urodziny B. i terzeba mu złożyć życzenia...:] A no właśnie a w piątek dyska u nas w szkole...... NIe wiem czy chce mi się iść w sumie to mogę iśc gdzieś indziej z (moim zdaniem) ciekawszym towarzystwem.... ;) i jeszcze walentyki a ja nikogo nie mam no coż narazie nie chce. Spadam... może pójdę na pierwszego...?papa